niedziela, 26 kwietnia 2015

,,Samobójstwo to grzech,ale i ulga i ucieczka.."-moje życie i moja śmierć

Witam Was serdecznie. 
Jest mi miło z powodu wysypu wyświetleń w dniu dzisiejszym. Od  pierwszego maja postaram się pisać codziennie,ponieważ wygospodarowałam sporo czasu. Pisałam o  Dawidzie i ohydnej zdradzie. No cóż, wszystko jest dla ludzi, Chłopak mi wybaczył,ale czeka nas trudny okres. 
Dzisiaj post będzie o czymś, co dla wielu na prawdę nie jest miłe, nie jest powodem do  dumy i pewnie większość z Was w życiu by się nie przyznała do tego, co chce zrobić i w jaki sposób. Ja widzicie i nie trudno się domyślić dziś mowa o samobójstwie i o tym dlaczego, jak i po co chcemy odebrać sobie życie, Zapraszam do czytania i krótkiej refleksji. 

Dla wielu z Nas nasz umysł i psychika jest czymś niepojętym, jest po prostu jedną,wielką zagadką. Jednak czy da się zapanować nad myślami? Sądzę,że niestety nie. Często dotykają nas problemy, które nas przerastają, są one niczym głaz, który powoli nas przygniata, dusi i wyciska ostatnie soki. Myślę,że nie jest czymś wstydliwym przyznać się do myśli samobójczych. Skoro jest tyle ludzi, którzy w różnoraki sposób dają upust temu, co ich męczy, to dlaczego moje męki nie mogą dobiec końca, prawda? Taki tok myślenia nam towarzyszy gdy jesteśmy na rozdrożu życia i śmierci. Z jednej strony są problemy, ale jest i życie, ból, cierpienie, troska, gorycz, nienawiść, a z drugiej odpoczynek, wakacje. czystość. Zapominamy wtedy niestety,ale o bliskich. Oni wtedy przeżywają to, co czai się za pierwszym drogowskazem. Wiem,że  to,że opowiadam Wam o tym jak ja to odczuwam dla niektórych może być absurdem,dlatego też jest to tylko moja subiektywna opinia na ten temat. Wiem,że trudno jest czasami przezwyciężyć te troski, to wszystko co nas boli i z czym nie chcemy żyć. No niestety jesteśmy ludźmi, ale przykrości i kłopoty są na porządku dziennym. Osoby, które chcą się ich pozbyć w taki sposób to tchórze. Mówię tutaj też o sobie bo niestety też tego próbowałam, ale na szczęście z marnym skutkiem. Mnie przerosło dokładnie to, że mój Łukasz, moja miłość, mój ideał, mój sens życia i bytu  okazał się dwulicowym dupkiem robiącym ze mnie chorą na białaczkę.  Wtedy było mi wszystko jedno. Byłam cholerną egoistką, chciałam ulżyć tylko sobie. Nie myślałam o tym co przeżyje moja mama, ojciec, brat, siostra, przyjaciele, Nie liczyłam się z nikim i niczym. Dla takiego zera chciałam stracić życie, Jest to  udowodnione naukowo,że kobiety sięgają po tabletki częściej niż mężczyźni. Tak było i w moim przypadku. Naczytałam się o proszkach, wódce, idealna mieszanka samobójcy. Kupiłam te tabletki, popiłam jakąś marną wódką i zadowolona sobie zasnęłam. Niestety żyłam i żyję nadal, co teraz z perspektywy czasu jest dla mnie cudem i chyba drugą szansę  Moja genialnie przemyślana zbrodnia zakończyła się 3 dniowym detoksem ( płukanie żołądka i wizyty u specjalisty. Wiem,że nie brano mnie za wariatkę i chciano mi pomóc, jednak ja jako wielki, mały człowiek nie chciałam tego. No bo przecież wstyd i co rodzice zrobią, że pilnują,że się troszczą. Oczywiście teraz dla mnie jest to dość fajne,że wtedy czułam ich bliskość. Chociaż już wtedy nie chciałam widzieć ojca, bo pil. Od zawsze zresztą pił, ale gdyby ktoś mu  na ten temat zwrócił uwagę to by chyba dostał po twarzy za obelgi i kłamstwa. Każdy z nas ma kłopoty, każdy ma chwile zwątpienia i takie dni kiedy ma ochotę siedzieć cały dzień pod kocem i płakać. Nie jest to wstyd, ani jakieś upokorzenie, Trzeba jednak stawić czoło problemom, stawić czoło temu, co już się stało i chcieć zawalczyć o lepsze jutr. Z każdego załamania da się wyjść, da się jakoś zaradzić temu w lepszy sposób niż śmierć. Nie jest to powód do dumy, ale specjalista na pewno nie zaszkodzi, a można tylko dzięki niemu coś zrozumieć i przejrzeć na oczy. Jednak ciekawe ilu z was wie,że mijając kogoś  na ulicy może jest on potencjalnym samobójcą ? Zabawne, prawda? Nie wstydzić się głupoty, nie wstydzić się słabości tylko iść dalej. Ja wiem, ja jestem przekonana w stu procentach,że każdy potrafiłby się zabić. Tylko,że są silni i silniejsi, Lepiej żebyśmy należeli do tej drugiej grupy i nie dawali za wygraną. Z problemów pozostają przykre wspomnienia, a niestety, ale życia nie jesteśmy w stanie już sobie wrócić. Dlatego dbajmy o nie, pielęgnujmy i nie dajmy sobie go ot tak z błahego powodu zakończyć. Zakończmy go jako walczący bohater, a nie jako tchórz.


A teraz chwila do zastanowienia dla Was....
Warto się zabić ?
Warto obarczać rodzinę i przyjaciół tak wielkim bólem i pozwolić na to żeby cierpieli?
A może lepiej jest walczyć i czuć się zwycięzcą?
Każdy z Was zna odpowedzi, niech poświęci temu chwilę...

Wasza NiktWaznyKochanie

kawał melancholicznej nuty : Lucy

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Toksyczny związek internetowy-namiastka mojego życia

Witajcie moi kochani


Dzisiaj przychodzę do Was z postem na temat związków internetowych. Sama miałam chłopaka ( jeszcze przed  1 liceum), który był przeze mnie znany tylko z czatu i  Facebooka. Chciałabym Wam opowiedzieć jak to u mnie z tym było i wyrazić opinię na temat tego czy warto się w takie coś pakować i czy warto zainwestować uczucia i się angażować.
Jeśli chodzi o moją historię to do tej pory to przeżywam. To nie jest tak,że tamto życie się nie liczy bo jest to tylko czat, fejs i skype. To jest odczuwalne w mojej głowie i sercu.
Wchodziłam na czat z onetu jakieś 2-3 lata, Byłam tam stałym bywalcem. Ogólnie zaczęłam być lubiana przez moich wirtualnych kolegów i koleżanki. Zaczął wchodzić Nikodem. Nie pamiętam jaki miał nick,ale wiem,że coś z misiem. Ogólnie wtedy byłam typem wrednej , popisującej się Anki, która każdemu dogryzała żeby stać się zauważona w tłumie. Zaczęliśmy pisać. Po kilku dniach dodawać sobie buziaczki i inne tego typu rzeczy do wiadomości. Dałam mu fejsa, gg i zaczęliśmy pisać. Miałam wtedy jeszcze photobloga więc tam  potem  były dla niego zdjęcia i dedykacje. Nie byłam już kurde wtedy jakimś szczeniakiem ale byłam okropnie naiwna. Dlatego,że  byłam  zakompleksiona i moje życie wydawało mi się kończyć i zaczynać na tym czacie. Wtedy wydawało mi się,że możemy być jak najbardziej razem. Z czasem czacik należał do nas. Całuski, miłosne emoty. Rzyganie tęczą, ale to nie istotne. Kiedyś dodał na photobloga  wpis w którym napisal,że mnie kocha. Nie uwierzycie ale dla mnie wtedy to było coś .Fajny, wysportowany chłopak z klasą i ja... marzenie każdej grubaski, prawda?
Historia niczym z jakiejś cholernej bajki. Oficjalnie w czatowym i fejsowym świecie byliśmy jako para. Skype, telefony no masa rzeczy dowodzących naszej wielkiej miłości. Oczywiście jak nie trudno jest się domyślić ta pseudo sielanka nie trwała zbyt długo.  Zaczęły się kłotnie o innych chłopaków z czatu, zazdrość. Potem pewnego dnia ktoś napisał do mnie z jego gg,że sie zabił.. Uznałam to za żart,ale z czasem nie odbierał, nie pisał więc się zaczęłam bać. Potem ktoś zamieścił post na fejsie,że niestety ale Niko zmarł. bo wjechał w jakiś pojazd ( nie pamiętam co to było). Ogólnie trauma, płacz. No nie możecie sobie wyobrazić nawet tego,że można tak cierpieć po kimś kogo się nie widziało na oczy. Ogólnie potem zaczęłam żyć po staremu czyli zadania i czat do północy. Miałam nowych kolegów, nabijałam sie nadal z biednych pasztetów ( tak wtedy nazywałam otyłych)  Po kilku miesiącach wraca a fb, wraca na photobloga i tłumaczy to tym,że chciał sprawdzić jak zareaguje i dodatkowo wszystko przemyśleć. Zaczęłam na niego wyjeżdzać.... 
Potem kontakt się urwał, ale nadal miałam żal i pustkę w sercu
No i na tym zakończył się w gruncie rzeczy mój pseudo wielki czatowy romans. Potem nie byłam bardziej rozważna, plątałam się w takie rzeczy dość długo.. Teraz wiem,że takie rzeczy  psują psychikę, wyłączają nas z realnego życia, wykluczają ze społeczeństwa. Jak taka otchłań, która wsysa Cię powoli a potem wypluwa wrak.  Niestety takie toksyczne związki wśród ludzi to teraz jest chyba codzienność. Nie mam nic przeciwko temu,że ludzie zawierają takie znajomości, a potem przenoszą je do realnego życia. Natomiast jeśli chodzi tylko o internet to zdecydowane nie. Może byłam wtedy naiwną gówniarą, ale to było dla mnie przeżycie. To był jakiś ból i taki dreszczyk emocji. Teraz wiem,że byłam mega zdesperowana będąc tam i z tymi wszystkimi równie znudzonymi życiem ludźmi, którzy szukali Bóg wie czego na tym czacie i szukają nadal. Jestem przeciwna teraz zp perspektywy czasu takim stronom. Potrafi wciągać, nawet potrafisz tam kogoś w jakiś sposób kochać. Mega zatruwa życie i co najważniejsze tracisz życie na takim czymś..


To  nie jest ostatnia z tego typu przygód w moim życiu, Jest jedną z wielu, Dla wielu może być nawet wskazówką i przestrogą do tego żeby nie popełnić błędów. Czasami można wylać coś na światło dzienne, do ludzi żeby pomóc innym. Ja jestem tego zdania
Związki ogólnie są toksyczne,a te z internetu najbardziej ssą i ssą aż pozostawią nicość po sobie . Myślę,że teraz w życiu nie odważyłabym się być z kimś w taki sposób, choć wiem,że strasze kobiety mają np. arabów przez internet. Dla mnie to głupota. Robią sobie krzywdę na własne życzenia. Cóz.. tą opowieścią nie zbawię świata, ale może chociaż jego namiastkę
Pozdrawiam Was ja i mój chłopak - Bartek\
Wasza NiktWaznyKochanie 






Posłuchajcie : red about it

niedziela, 19 kwietnia 2015

Efekty z wcierką Jantar , recenzje czyli totalny misz-masz

Witam wszystkich
Dziękuję za bycie. Po prostu za to,że jesteście. Wiem,że totalnie się wypaliłam z pisaniem. Zresztą samej nie trudno to zauważyć po tym,że coraz mniej fanów czyta mój blog. Tak jak kiedys pisałam jestem tu nie dla sławy,ale dla siebie no i dla Was.
Słuchajcie  moi kochani
Wspominałam coś o wcierce bursztynowej Jantar,prawda?
Otóż od 3 tygodni regularnie ją wcierałam wieczorem po myciu włosów. Oczywiście zaraz wszystko odnośnie tego produktu Wam napiszę jednak na wstępie zaznaczę,że efekt nie jest taki na jaki liczyłam
Kupiłam wcierkę w aptece DOZ. Pierwsze co mnie mega zachęciło do zakupu to jej cena. Kosztowała na promocji 9zł więc stwierdziłam,że za tą cenę nie mogę sobie odmówić. Zaczęłam ją stosować tego samego dnia co wyszłam mega rozwścieczona od fryzjera i wielce pocieszona ruszyłam do domu żeby ją wy testować  na sobie. Potem też doszły drożdże,ale o nich potem. Pierwsze co mnie w niej mega urzekło to zapach. Słuchajcie ona pachnie tak jak prawdziwa woda kolońska. Jest płynna, nie ma postaci żelu czy galaretki. Po drugie jestem zadowolona z wydajności produktu. Ogólnie kuracja trwa 3 tygodnie i moja tyle dokładnie trwała, potem jest tydzień przerwy i znowu powtórka z rozrywki. Buteleczki  nie oszczędzałam i mimo to zostało mi 1/4 opakowania więc na początek nowego cyklu będzie. Co jeszcze mogę o niej napisać?
Może najważniejsze. Zaznaczam,że efekty takie a nie inne  przy równomiernym piciu drożdży.
Po 3 tygodniach moje włosy :
a) przestały wypadać i się łamać
b) stały się grubsze 
c) urosły 2 cm
d) mniej się tłuszczą
Jesli o mnie chodzi kuracja jest jak najbardziej na tak. Po drożdżach
 efekty są chyba troszkę widoczne również na twarzy i paznokciach.
a) paznokcie mniej się łamią 
b) paznokcie szybciej rosną
c) pojawiło się mniej wyprysków, skóra jest bardziej rozjaśniona i  przejrzysta
d) umiarkowała się produkcja sebum


Także jeśli o mnie chodzi i o moją kurację póki co jestem mega zadowolona. Zwłaszcza,że jest to tania i skuteczna alternatywa

A teraz recenzja
Nie wiedziałam  czy ją tutaj dla Was dodać,ale słuchajcie stwierdziłam,że jest to temat niby kosmetyczny ale zawsze więc warto zahaczyć też  o inne produkty 
Dzisiaj chciałabym  troszkę dla Was napisać o moich spostrzeżeniach na temat mojej torebki i teog co się z nią stało.
Nie tak dawno bo miesiąc temu naskładałam sobie grubo 500zł i chciałam kupić za to torbę marzeń. Torebkę z Michaela Korsa. Wiem,że za to nowej  nie kupię jeśli chcę oryginał. No ale mam konto na vinted więc zaczęłam tam poszukiwania. Znalazłam czarną, świetny krój ( ala łódeczka ale shopper) i napisałam do dziewczyny odnośnie kupna. Z racji tego że była z Krakowa zdecydowałam się odebrać ją sama i wiedzieć co kupuję. Okej super heppi itp itd aż do tamtego tygodnia. Okazało się , że torebka jest kradziona !
Numer seryjny tego modelu ktoś zgłosił na policję . Dla mnie początkowo to był absurd no bo jak można ukraść torbę ale stwierdziłam,że dzwonię do tej Pani i to wyjaśniam. Na szczęście oddała mi 300 zł, ale w życiu z czymś takim nie miałam do czynienia
Co do mnie to never again !
Wiem,że to jest zabawne a wręcz żałosne,ale dla mnie nie było kiedy kolega, który akurat miał staż na komisariacie dzwoni z wiadomością,że mam trefny towar. Oczywiście dziewczyna od której kupiłam a  potem oddałam nie wiedziała ,że ja wiem
Zabawne i żałosne ~jeszcze raz
Wasza NiktWaznyKochanie 


sobota, 18 kwietnia 2015

Opowieść z piekła rodem, czyli co nowego?

Witam kochani
Wiem,że nie było mnie z Wami tydzień,ale cóż. Nie zawsze mam czas zjeść ,a co dopiero myśleć. Wiem,że to może wydawać się dziwne,ale niestety tak jest.
Uwaga!
Teraz mnie zlinczujecie za poniższą informację
Pojawił się w moim życiu nowy chłopak . Oczywiście śmiech na sali bo jakiś miesiąc temu napisał do mnie na fb o jakieś notatki z angielskiego. Okej odpisałam i wszystko by było dobrze gdyby nie to,że regularnie zaczęliśmy do siebie pisać.  Oczywiście początkowo były to wiadomości typu : ,,Hej i co nowego?" D wie,że jestem zajęta. Ja oczywiście kocham mojego chłopaka. Po tygodniu napisał mi,że czuje,że musimy się zobaczyć. Nie byłam do tego przekonana, bo w końcu to chłopak z internetu. Serce waliło mi jak oszalałe, Bartka o radę zapytać nie mogłam. Wiem,że to drobne oszustwo,ale nie zdradziłam go. To chyba najważniejsze, prawda?  Potem zaczęłam się nad tym zastanawiać. Długo rozważałam za i przeciw. Potem kolejnym etapem było podanie mu mojego numeru tel. Nie wierzyłam,że napisze czy zadzwoni pierwszy. Zdecydowałam,że usunę numer. Wieczorem juz miałam telefon w ręce,ale widzę,że dzwoni. Momentalnie dłonie całe spocone i ja z tym moim żałosnym głosem.. Okej, może to akurat przemilczmy.  Z każdym kolejnym dniem dzwonienie do siebie było dla nas już tak oczywiste,że ja dzwoniłam wieczorem, a on koło 16-17. Rozmawialiśmy po 2 godziny. Cud,że oboje akurat mamy darmowe rozmowy, bo byłabym do tej pory bankrutem. No,ale nie ważne. Po 2,5 tygodniach wróciliśmy do tematu spotkania. Ja się  w końcu ugięłam i zdecydowałam,że czemu nie skro tak dobrze nam się rozmawia. Bartek na mnie nakrzyczał kiedy się dowiedział o moim genialnym pomyśle i zagroził,że jeśli coś między mną a D będzie to on się zabije . Oczywiście nie wierzyłam w to, co mówi. Zawsze stateczny, opanowany, a teraz nagle atak z dupy wzięty tak na prawdę. Zdecydowałam,że całe życie nie będę nikomu poddatna i napisalam D,że jutro się chcę spotkać. Jako,że on kończy tez technikum za tydzień urwał się z lekcji i się spotkaliśmy. Jak go zobaczyłam to po prostu nie wiedziałam co mam zrobić. Okazał się takim ideałem ,że aż zaniemówiłam. Wyglądał zdecydowanie lepiej niż na zdjęciu. Ja się tego wstydziłam, bo miałam w głowie tylko jedno: chce go pocałować, przytulić jego umięśnione ciało do mojego serca. Potem zaraz się ocknęłam i pomyślałam o Bartku.  Zaczęłiśmy iść dość powoli nad Wisłę. Było tak pięknie i bajecznie. Każda  godzina leciała nam tak szybko w rozmowie,że nie mogliśmy się dopuścić do słowa. Potem on musiał wracać, ja również już  nie mogłam dłużej z nim być. Oczywiście przez cały dzień trzymałam dystans i modliłam się żeby nie zainicjował bliskości. Okazał się być równym facetem i na pożegnanie podał mi rękę. Umówiliśmy się na za tydzień i poszliśmy w to samo miejsce, Czułam,że między nami jest coś niesamowitego,a zarazem nielegalnego i niegrzecznego, Gdy razem leżeliśmy na trawie i patrzyliśmy na słonce nie wiem dlaczego zbliżyłam się do niego troszkę bliżej i poczułam jak jego koścista dłoń wślizguje się na moja. Potem usiadł poważny i odpowiedział mi,że nie obchodzi go to,że mam chłopaka,że on potrafił zerwać z dziewczyną dla mnie, bo czuł,że jesteśmy sobie przeznaczeni. Wtedy poczułam jak zaczynam płakać. Ona chyba się speszył i trochę odwracał wzrok jednak ja caly czas patrzyłam mu w te piękne oczy.. Postanowiłam z nim pogadać. Poddziadziałam mu,że kocham Bartka ale jego obecność nie wywołuje we mnie tyle emocji  co w jego przypadku. Poczułam,że zaczyna mnie całować i wtedy wszystkie emocje we mnie puściły...
Całowaliśmy się  dobre 15 minut po czym chwycił mnie za rękę i przyłożył ją do swojego serca. Czułam jak mocno krąży krew w jego wysportowanym ciele..
Powiedział mi,że jest coś między nami, co zdarza się raz na milion..
Zgadzałam się z tym,ale tylko podniosłam się z trawy i odeszłam..
Potem pisał i dzwonił. Nie odbierałam itp.Wczoraj uległam i znowu się spotkaliśmy..
Było jeszcze bardziej magicznie

Nie wiem jak będę w stanie powiedzieć o tym Bartkowi. Czuje,że on może serio coś sobie zrobić, jednak D jest dla mnie najważniejszy..
Kocham ich obu, ale ta miłość troszkę się miedzy sobą różni
Wasza Rozsypana na małe kawałki NiktWaznyKochanie

sobota, 11 kwietnia 2015

A kiedy znikniemy stąd Ty nie pytaj o sens- A my pędzimy jak..

Witajcie kochani,
Piękna wiosna za oknami,nieprawdaż?
Aż chce się żyć , sprzątać, krzątać, spacerować. Wszystko żeby tylko pobyć trochę na słońcu. Wróciłam z pracy i tak się kurde zastanawiam o czym tutaj napisać. Dzisiaj non stop, cały dzień w głowie siedzi mi piosenka Mroza. Po tytule posta łatwo odgadnąć jej tytuł. , 
Na pewno większość z Was chciałaby się pewnie dowiedzieć co nowego u mnie. Otóż żyję i to całkiem dobrze, obecnie jem kolacje, próbuję się zmotywować do treningów z Mel B,bo chcę nabrać formy. Kiedyś regularnie ćwiczyłam,ale teraz jakoś szczerze się rozleniwiłam no i przytyłam 3kg. Przed sezonem chcę to skutecznie zrzucić. Zaczynam chyba od 15 kwietnia. Poza tym wszystko u mnie w porządku. Właśnie dzwoni mój Bartek i próbuję mu wytłumaczyć matmę. Krucho ;c
Nie wiem czy mówiłam,ale w tamtym roku matura mi nie poszła dlatego też w tym roku już niedługo poprawiam rozszerzoną biologię i matematykę ażeby studiować coś, co zawsze chciałam.

Jeśli chodzi o tytuł to akurat propo tego kawałka mam kilka fajnych ( moim zdaniem) i dość życiowych spostrzeżeń. Teraz jako pokolenie ,,wydłużonego kciuka" nie mamy czasu na nic. Cały czas biegiem, sprawy które można zostawić na potem( typu spotkanie ze znajomymi, kolacja z chłopakiem) odchodzą na dalszy plan ażeby tylko załatwić nowy kontrakt albo zarobić extra kasę na nowe autko. Głupota,ale tak właśnie z nami jest. Czasami chciałabym urodzić się w XIX wieku i żyć bez tych wszystkich mobilnych udogodnień. No bo w sumie skoro oni potrafili to ja też bym mogła. 
Pewnie Wy też nie raz macie ochotę na taką odskocznię i chcielibyście albo przenieść się w czasie albo zniknąć. Jedno i drugie jest  prawdopodobne. 
ZADANIE DLA NAS :
RAZ W TYGODNIU POŚWIĘCIĆ CZAS MAMIE, CHŁOPAKOWI,PRZYJACIOŁOM.
Pewnie zapytacie po co?
,,Spieszmy się kochać ludzi. Tak szybko odchodzą"
Właśnie po to
Wasza NiktWaznyKochanie 


mjuzyk : Kuloodporny

środa, 8 kwietnia 2015

Recenzja Portfela.

Witajcie
Dzisiaj przychodzę do Was z moim nowym zakupem.
Jest to recenzja mojego nowego portfela, Nie bardzo wiedziałam jaki kupić. Nie chciałam za bardzo takiego drogiego, bo poprzedni był niby z Michaela Korsa a po pół roku niestety się rozwalił. Postanowiłam więc nie kupować tym razem rzeczy za 190zł. Zwłaszcza,że miałam tylko 60zł wybrałam się więc na łowy do galerii. Jako,że niestety ale jestem taka,że jeśli coś mi się podoba to jest albo za drogie albo za małe albo za duże wybór trwał dość długo. Portfel zamierzałam kupić w Solarze,Reserved lub Mohito gdyż słyszałam na ten temat dobre opinie .Niestety nie ma u mnie ani  Zary ani Mango, No ale do sedna.
Przy wyborze nowego portfela,który jest nieodzownym elementem  każdej stylizacji i musi pasować do każdej torebki. Nadawać się zarówno na wyjścia jak i na zakupy.
Ostatecznie kupiłam portfel z Mohito,który był na przecenie, Pierwotnie kosztował 59,90, a teraz udało mi się go kupić za 39,90. Jest dla mnie dość niebanalny i dlatego go wybrałam. Całość jej wykonana z ekoskórki. Posiada 2 zameczki ( jeden duży, drugi mały z tyłu) . Całość jest też z takiej jakby skóry lamparciej. Zdjęcia poniżej:




Wybaczcie za takie okropne zdjęcia ale wiecie jak to jest.

Przy wyborze dobrego portfela kieruję się :
-Ceną
-Jakością wykonania
-Wielkością 
-poniekąd wykonaniem z zewnątrz

Zachęcam do korzystania z promocji dostępnych w Mohito
Wasza NiktWaznyKochanie 

wtorek, 7 kwietnia 2015

Jak udało mi się schudnąć .

Witam Was kochani bardzo serdecznie.
Jak tam Wasza kuracja drożdżowa? Ja już powoli zaczynam się przyzwyczajać, chociaż mój chłopak nadal jest z tego powodu skory do żartów i się ze mnie śmieje. Zaczynam także wcierać sobie wcierkę bursztynową Jantar ( marka Farmona) i zobaczymy co z tej mojej kuracji wyniknie, Na pewno się polepszy, a w jakim stopniu to zobaczymy.
Kochani moi czytelnicy
Jak minęły święta? Pewnie większość z Was ( w tym ja) jadła i oglądała filmy. Jest to pewnego rodzaju odpoczynek. Miałam ambitne plany jechać na rower w góry,no ale niestety pogoda jest jaka jest. Przypomina mi to bardziej  koniec zimy aniżeli wiosnę w pełni. No nic, najwidoczniej zimowe kurtki jeszcze nie chcą iść w odstawkę i  lubią być noszone ;D

No dobrze, a teraz chciałaby poruszyć temat odchudzania , diet, katorgi, anoreksji. Jakoś nigdy do tej pory nie pisałam do Was o tym,że byłam gruba. Niestety nie mam zdjeć z mojego poprzedniego wyglądu, a te,które mam są z okresu gdy miałam  kilka latek więc nic to Wam nie mówi. 
Zacznijmy od początku.
Od zawsze byłam gruba, niestety jakoś w porę nie zareagowałam i nie potrafiłam odciągnąć się od jedzenia będąc dzieckiem. Całe dnie bawiąc się z rówieśnikami  jadłam lody, paluszki i chipsy zamiast marchewek  i  jabłek. Efekty tego odbiły się poważnie na mnie w podstawówce gdzie jak wiadomo dzieci są okrutne i niestety ale mnie wyzywały od pączków i grubasów. Miałam koleżanki,ale one się za mną nie wstawiały. Chodziłam w dresach , za dużych bluzach. No nie było mi miło gdy dziewczyny były  szczupłe i miały fajne bluzeczki, koszule itp. Ja niestety byłam skazana na taki ubiór. Potem zmarła mi babcia ( w 5 klasie) i jakoś waga itp nie była już dla mnie taka ważna. Przeżyłam tą śmierć bardzo. W gimnazjum w 1-2 klasie już zaczęłam chcieć schudnąć, bo wiadomo ,że gimbaza najbardziej niszczy ludzi. No ale zawsze się odchudzałam 2-3 dni i potem szłam kupić sobie drożdżówki i słodkie soczki.  Dopiero w 3 klasie zaczęłam o siebie bardziej dbać. Nosiłam do szkoły kanapki, piłam więcej wody, starałam się ćwiczyć na Wf. Okazało się,że jak chciałam to potrafiłam. Zaczęłam grać w piłkę nożną z dziewczynami z klasy. Było całkiem fajnie, bo zauważyłam,że  z każdym dniem moja praca przynosi efekty. Po 3 gimnazjum jedząc wszystko zmieniłam spodnie na rozmiar mniejsze . W liceum miałam mega fajnych kumpli i zaczęłam ćwiczyć. Dalej grałam w nożną, miałam koleżanki, ale jakoś odchudzanie zeszło na boczny tor. Dopiero w maturalnej klasie udało mi się zrzucić 10kg. Fajne efekty, fajnie się czułam. Koleżanki mi zazdrościły, że dotrwałam. 
Pewnie zapytacie mnie jak mi się to udało?
Nie stosowałam żadnych diety typu Duncana itp. Jadłam wszystko oprócz słodyczy, piłam wodę zamiast soków. To wszystko. Teraz może nie jestem pierwszej szczupłośći,ale szczerze wolę mieć troszkę mięsa niż być wychudzona. Noszę rozmiar M i jest mi z tym dobrze.

Nie ma recepty na dobrą  sylwetkę. Musisz ćwiczyć, wierzyć w siebie i się nie poddawać. Czasami wiara czyni faktycznie cuda 

Teraz małe zastawienie wagi. Nie pamiętam dokładnie moich wymiarów,ale podam  w przybliżeniu. Nie ma czego się wstydzić ;)!

ROZMIAR      WAGA    WIEK    WZROST 
XXL                 76             14           OK. 165CM
XL                    72            16             OK. 167CM
M                          64         19            OK. 171CM


Dziękuję za przeczytanie mojego posta, Jak widać schudnąć się da bez większych wyrzeczeń. Mi dbanie o formę zajmuje około 20 minut dziennie, Wykonuję ćwiczenia : ABS, Cardio, Brzuch z Mel B. Oprócz tego jem ciemnych chleb, unikam smażonego, jem dużo warzyw i owoców i piję wodę niegazowaną. 

Życzę powodzenia 
Wasza NiktWaznyKochanie 


niedziela, 5 kwietnia 2015

Moja kuracja drożdżowa

Witajcie kochani
Dzisiaj chciałabym dodać Wam post odnośnie mojej drożdżowej kuracji, którą przeprowadzam właśnie na sobie. Pewnie wiele z Was nie zdecydowałaby się na taki krok, ponieważ drożdże śmierdzą, a sam zapach odrzuca do tego stopnia,że niektórzy nie muszą tego pić żeby zwymiotować. Jednak  po nieudanej wizycie fryzjerki moje włosy jak i psychika są w totalnej rozsypce. Dlatego też wpisałam w google : sposoby na szybki porost włosów, przeglądnęłam setki stron i na każdej pojawia się wątek drożdży. We wtorek poszłam do sklepu spożywczego i zaczęłam przyrządzać magiczny napój, Pierwszego dnia  niestety nie mogłam dopić tego świństwa, bo od razu zbierało mi się na wymioty. Od środy jednak jestem mega zawzięta i wypijam je ze smakiem. Uwierzcie mi,że po kilku dniach stało się to dla mnie rutyną. Wieczorem gotuje sobie troszkę mleka na indukcji, zalewam 1/4 kostki, przykrywam, czekam aż wystygnie i wypijam.  Teraz troszkę o działaniu tych grzybów, jak przyrządzać itp.

DZIAŁANIE:
Drożdże stymulują wzrost włosów, paznokci i poprawiają kondycję skóry.Dzięki zawartym w nich witaminach i mikro-makroelementach są bardzo dobre dla naszego organizmu. Mimo odrzucającego smaku i zapachu są bardzo dobrym i naturalnym suplementem.Wiem,że poprawiają kondycję skóry zwłaszcza u dziewczyn mających problemy z trądzikiem i przetłuszczaniem się skóry. Po miesiącu zauważyły,że ich cera niej się błyszczy, ma mniej przebarwień, blizn. Po prostu się polepszyła. Jeśli chodzi o skórę głowy to powodują mniejsze tłuszczenie się włosów, przywracają ich witalność. Powodują także szybszy wzrost włosa. Oczywiście trzeba regularnie stosować kurację. Nie możecie sobie ubzdurać,że wypijecie drożdże 3 razy i już wasze włosy będą do pasa. Przy  regularnym stosowaniu Wasze włosy są w stanie przybyć o 3cm miesięcznie, Dla mnie to sporo, zwłaszcza,że normalnie rosną koło 1cm. 

RECEPTURA:
-1/4 kostki drożdży piekarskich
-pół kubka gorącej wody lub mleka
1. Gotujemy wodę lub mleko. Pamiętamy o tym żeby było wrzące.
2. Odkrajany ćwiartkę kostki i rozdrabniamy w kubku. Zalewamy płynem, mieszamy.
3. Przykrywamy  talerzykiem i postawiamy do wystudzenia
4. Wypijamy ze smakiem 
UWAGA! NIE MOŻNA DODAWAĆ DO NAPOJU SUBST, SŁODZĄCYCH

No to tyle kochani. Póki co nie jestem w stanie stwierdzić czy mi pomogły. Jednak jestem pełna nadziei,że po miesiącu zauważę efekty. Pamiętajcie o tym żeby zrobić sobie przerwę,bo organizm niepotrzebnie się przyzwyczai.

KILKA RAD:
-Przy picie zatkaj nos żeby zapach Cię całkowicie nie zwalił z nóg
-Koniecznie zalej wrzątkiem żeby nie fermentowały Ci w brzuszku ( jelitach)
-Nie zrażaj się, pij stopniowo.
- Możesz też kupić drożdże
 w tabletkach jednak taka kuracja ponoć nie daje efektów.
-jeśli drożdże się pienia to nie pij ich!


No to kobietki, która pije ze mną ?


Pozdrawiam Was serdecznie i zapraszam do wspólnego eksperymentu. Na pewno będziecie zadowolone.

Ps. Mój chłopak się ze mnie śmieje,że jestem szurnięta,że to piję i,że on już bełta na samą myśl o tym. Kochany <3


Trzymajcie się ciepło

Wasza NiktWaznyKochanie 

Muzyczka : Katy Perry:





sobota, 4 kwietnia 2015

Życzenia świąteczne - Happy Easter and what's new in my wordrobe&life?

Witam Was kochani bardzo serdecznie.
Wiem,że totalnie Was zaniedbałam,ale wynika to nie z mojego lenistwa ale wręcz przeciwnie-z w mojego braku czasu na wszystko. Wiecie jak to jest przed świętami.świętami. Człowiek chce wszystko domknąć na ostatni guzik. Jest godzina 19:08 gdy zaczynam do Was pisać posta świąteczno-modowo-życiowego.U mnie sporo nowości. Po pierwsze Bartek zawitał na 2 dni: wczoraj i w środę razem explorowaliśmy moją wieś w szerz i wzdłuż. Oczywiście tylko do południa, bo potem byliśmy razem w kościele. Jakoś szybko to zleciało. Dziś jestem już i po święceniu i po gotowaniu i po sprzątaniu etc. Odetchnęłam z ulgą.
Kochani. Z racji zbliżających się wielkimi krokami świąt składam Wam teraz wszystkim życzenia

Przede wszystkim zdrowych i pogodnych Świąt dla wszystkich. Miłej, przyjaznej i rodzinnej atmosfery. Ciepła w Waszych sercach, pojednania z wrogiem, a także spędzenia  jak najwięcej czasu z bliskimi Życzę Wam także spełnienia marzeń i dążenia do wyznaczonych celów. Niech to jajko, którym podzielimy się jutro przy stole z bliskimi-symbol nowego życia zwiastuje w Waszym życiu na zmiany ku dobremu, Życzę Wam także zgody i dużo wytrwałości w te Święta,a także mokrego dyngusa i ciekawych prezentów od Zajączka. Wszystkim,którzy zwątpili niech zmartwychwstaną jak Chrystus, a tym,którzy borykają się z bólem życzę odzyskania spokoju i niech powróci uśmiech na Waszych twarzach. Niech te święta będą dla Was początkiem czegoś nowego.
Życzy z całego serca Wasza NiktWaznyKochanie


Dobrze moi drodzy, Teraz chciałabym Wam napisać o sklepie po 2zł. Jest to marka Sortex. Ostatnio czyli w czwartek pojechałam do Krakowa po Bartka. Jak to ja obczaiłam fajny, całkiem nowy lumpeks. Postanowiłam tam wstąpić. Nigdy w życiu nie udało mi się kupić tak pięknych rzeczy w lumpeksie. Pomijając fakt,że byłam tam 2h. to wydałam tylko 50zł. Kupiłam aż 25szt. Ze względu na to,że jest tego dużo, a większość rzeczy mam w praniu nie będę bawić się w zdjęcia, Chciałam tylko zaznaczyć,że wśród moich perełek są : 2 pary nowych spodni z TopShopu z kolekcji Moto, nowa bluza z Zary, kilka ciekawych bluzeczek z modnymi printami z rożnych dobrych firm, Vansy w kolorze bananowym, dwa sweterki typu Kardigan, nowa bluza z TopMan, parka z Ortalionu w ciekawe, kolorowe wzorki z Atmosphere, 2 torebki typu Shopper z Zary, druga z H&M. Jest to mega zaskoczenie jeśli chodzi o lumpeksy, bo nawet w sklepach stacjonarnych nie ma tak świetniej kolekcji. Kilka rzeczy jest na mnie niestety za małych, ale wystawiłam je na vinted więc sprzedam. Już mam X potencjalnych klientów. Jeśli będziecie w okolicy bądź mieszkanie w Krakowie/Nowym Sączu/Warszawie/Poznaniu to u Was także są Sortexy. Polecam !

No dobrze, Jeśli chodzi o nowości z mojego życia to ścięłam włosy. Nie jestem jednak zadowolona i zaczęłam już kurację drożdżowa na porost włosów i wcieram sobie wcierkę  bursztynową z Farmony. Ponoć te 2 produkty są niezawodne na porost włosów, a mi zależy na tym żeby jak najszybciej chociaż 5cm odzyskać. Pewnie będziecie się zastanawiać skąd decyzja o fryzjerze. Otóż namawiały mnie do tego koleżanki no i zgodziłam się. Poprosiłam fryzjerkę żeby podcięła mi 5-6cm. Jak popatrzyłam do lustra to aż łzy mi pociekły. Moje włosy są teraz za ucho. Dobrze,że udaje mi się spiąć kucyka,ale jestem tak załamana,że od kilku dni ubolewam nad moim losem i żałuję tej decyzji. Poza tym to chyba u mnie nic nowego, ciągła bieganina, praca, życie , chłopak. Teraz będę się obżerać, degustować moje wypieki i bimbać na cały świat, Niestety dziś nie idę do kościoła dlatego zaraz idę na skype z Bartkiem i będziemy gadać przy ciastku i zielonej herbacie. ZACHĘCAM DO OBEJRZANIA FILMU- ,,ZIELONA MI;LA" DZIŚ  O 20:10 W TVP2.

Jeszcze raz Wesołego Alleluja. Happy Easter for All !
Wasza NiktWaznyKochanie


No to Sun Goes Down :;)