Witam Was serdecznie.
Jest mi miło z powodu wysypu wyświetleń w dniu dzisiejszym. Od pierwszego maja postaram się pisać codziennie,ponieważ wygospodarowałam sporo czasu. Pisałam o Dawidzie i ohydnej zdradzie. No cóż, wszystko jest dla ludzi, Chłopak mi wybaczył,ale czeka nas trudny okres.
Dzisiaj post będzie o czymś, co dla wielu na prawdę nie jest miłe, nie jest powodem do dumy i pewnie większość z Was w życiu by się nie przyznała do tego, co chce zrobić i w jaki sposób. Ja widzicie i nie trudno się domyślić dziś mowa o samobójstwie i o tym dlaczego, jak i po co chcemy odebrać sobie życie, Zapraszam do czytania i krótkiej refleksji.
Dla wielu z Nas nasz umysł i psychika jest czymś niepojętym, jest po prostu jedną,wielką zagadką. Jednak czy da się zapanować nad myślami? Sądzę,że niestety nie. Często dotykają nas problemy, które nas przerastają, są one niczym głaz, który powoli nas przygniata, dusi i wyciska ostatnie soki. Myślę,że nie jest czymś wstydliwym przyznać się do myśli samobójczych. Skoro jest tyle ludzi, którzy w różnoraki sposób dają upust temu, co ich męczy, to dlaczego moje męki nie mogą dobiec końca, prawda? Taki tok myślenia nam towarzyszy gdy jesteśmy na rozdrożu życia i śmierci. Z jednej strony są problemy, ale jest i życie, ból, cierpienie, troska, gorycz, nienawiść, a z drugiej odpoczynek, wakacje. czystość. Zapominamy wtedy niestety,ale o bliskich. Oni wtedy przeżywają to, co czai się za pierwszym drogowskazem. Wiem,że to,że opowiadam Wam o tym jak ja to odczuwam dla niektórych może być absurdem,dlatego też jest to tylko moja subiektywna opinia na ten temat. Wiem,że trudno jest czasami przezwyciężyć te troski, to wszystko co nas boli i z czym nie chcemy żyć. No niestety jesteśmy ludźmi, ale przykrości i kłopoty są na porządku dziennym. Osoby, które chcą się ich pozbyć w taki sposób to tchórze. Mówię tutaj też o sobie bo niestety też tego próbowałam, ale na szczęście z marnym skutkiem. Mnie przerosło dokładnie to, że mój Łukasz, moja miłość, mój ideał, mój sens życia i bytu okazał się dwulicowym dupkiem robiącym ze mnie chorą na białaczkę. Wtedy było mi wszystko jedno. Byłam cholerną egoistką, chciałam ulżyć tylko sobie. Nie myślałam o tym co przeżyje moja mama, ojciec, brat, siostra, przyjaciele, Nie liczyłam się z nikim i niczym. Dla takiego zera chciałam stracić życie, Jest to udowodnione naukowo,że kobiety sięgają po tabletki częściej niż mężczyźni. Tak było i w moim przypadku. Naczytałam się o proszkach, wódce, idealna mieszanka samobójcy. Kupiłam te tabletki, popiłam jakąś marną wódką i zadowolona sobie zasnęłam. Niestety żyłam i żyję nadal, co teraz z perspektywy czasu jest dla mnie cudem i chyba drugą szansę Moja genialnie przemyślana zbrodnia zakończyła się 3 dniowym detoksem ( płukanie żołądka i wizyty u specjalisty. Wiem,że nie brano mnie za wariatkę i chciano mi pomóc, jednak ja jako wielki, mały człowiek nie chciałam tego. No bo przecież wstyd i co rodzice zrobią, że pilnują,że się troszczą. Oczywiście teraz dla mnie jest to dość fajne,że wtedy czułam ich bliskość. Chociaż już wtedy nie chciałam widzieć ojca, bo pil. Od zawsze zresztą pił, ale gdyby ktoś mu na ten temat zwrócił uwagę to by chyba dostał po twarzy za obelgi i kłamstwa. Każdy z nas ma kłopoty, każdy ma chwile zwątpienia i takie dni kiedy ma ochotę siedzieć cały dzień pod kocem i płakać. Nie jest to wstyd, ani jakieś upokorzenie, Trzeba jednak stawić czoło problemom, stawić czoło temu, co już się stało i chcieć zawalczyć o lepsze jutr. Z każdego załamania da się wyjść, da się jakoś zaradzić temu w lepszy sposób niż śmierć. Nie jest to powód do dumy, ale specjalista na pewno nie zaszkodzi, a można tylko dzięki niemu coś zrozumieć i przejrzeć na oczy. Jednak ciekawe ilu z was wie,że mijając kogoś na ulicy może jest on potencjalnym samobójcą ? Zabawne, prawda? Nie wstydzić się głupoty, nie wstydzić się słabości tylko iść dalej. Ja wiem, ja jestem przekonana w stu procentach,że każdy potrafiłby się zabić. Tylko,że są silni i silniejsi, Lepiej żebyśmy należeli do tej drugiej grupy i nie dawali za wygraną. Z problemów pozostają przykre wspomnienia, a niestety, ale życia nie jesteśmy w stanie już sobie wrócić. Dlatego dbajmy o nie, pielęgnujmy i nie dajmy sobie go ot tak z błahego powodu zakończyć. Zakończmy go jako walczący bohater, a nie jako tchórz.
A teraz chwila do zastanowienia dla Was....
Warto się zabić ?
Warto obarczać rodzinę i przyjaciół tak wielkim bólem i pozwolić na to żeby cierpieli?
A może lepiej jest walczyć i czuć się zwycięzcą?
Każdy z Was zna odpowedzi, niech poświęci temu chwilę...
Wasza NiktWaznyKochanie
kawał melancholicznej nuty : Lucy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz