poniedziałek, 2 lutego 2015

,,To ostatnia chwila by to zatrzymać"

Witajcie moi miliPrzepraszam,że wczoraj nie dodałam nic dla Was,ale byłam na zakupach w Bershce i jakoś dzień mega zleciał. Wyhaczyłam 2 śliczne bluzy i mam milion pomysłów do czego je założyć.
Dziękuję za wyświetlenia, pytania na asku i ciepłe słowa. Miło mi,że w okresie 2 miesięcy przeczytało mnie ponad 1000 osób. o mega wyróżnienie. Czy chcecie dalszą część opowieść o Thomasie i Jane? Jeśli tak proszę o komentarz,a jutro dodam kolejną część.
Zabieramy się do tematu.


Dzisiaj porozmyślamy wspólnie o ostatnich deskach ratunku,o tym ,że czasami nie da się zatrzymać tego nurtu rzeki i chwycić deski żeby wyjść cało z nurtu rzeki. Ostatnio doświadczyłam czegoś takiego jeśli chodzi o Łukasza.Potem obiecałam sobie,że nigdy i nikomu już nie będę w stanie tak się naprzykrzać, a potem cierpieć . Wyglądało to tak,że po zerwaniu i tym jak się dowiedziałam o tym,że byłam numerem 3,że byłam najgorsza to on mnie olewał, a ja pisałam i dzwoniłam. Mimo tego ze na prawdę miał mnie gdzieś to ja nie dawałam za wygraną. Takiej ciszy między nami już nie było. Ja pisałam,a on wyświetlał i milczał. Nie czuł się winny, nie szanował moich uczuć tylko milczał jak zaklęty i udawał,że ja nie istnieje. Mimo tego,że ja nie byłam winowajcą to on uważał,że płaszczenie się było zabawne i ignorancja osoby,którą kochał jest normalna. Nie tylko mnie zlewał,ale też upokarzał. Wiecie co wtedy robiłam? Płakałam i czytając jego szyderstwa się cięłam. Byłam wtedy w okropnym stanie. Miłość, ból, cierpienie, gorycz. Wszystko stworzyło tak okropną mieszankę,że nie sposób było ją uchronić od erupcji. Ja wtedy nie chwyciłam mojej deski, odrzucała każdego, kto chciał mi pomóc chociażby w najmniejszym stopniu. Byłam wrakiem, który żył wspomnieniamii tym żeby do niego po raz setny napisać, upokorzyć się i iść płakać cicho w kąt tak żeby rano założyć maskę i udawać,że jest wszystko dobrze. Tak się nie dało. Teraz wiem,że zniszczył mi życie,że jest zerem i kanalią,która mnie wykorzystała. To okropne,ale miało miejsce. Ja nie wykorzystałam szansy na normalne życie,ale teraz tego bardzo żałuje, Z perspektywy czasu człowiek wie,że tak miało być i,że to nas wzmocniło i pomogło być silniejszym w przyszłości. Jednak wtedy to był koniec świata. Od tamtego momentu było mi coraz trudniej żyć wiedząc,że on jest daleko,że ma mnie w głębokim poważaniu,że idealnie się maskował i udawał miłość. Takie chwile chciałabym zatrzymać. Zamknąć je w butelce i rzucić przed siebie żeby się roztrzaskały i wyleciały mi z głowy.  Byłam wtedy głupia i nie chciałam go stracić,ale kto wie jakby się to wszystko potoczyło gdybym z nim nadal byłsa. Pewnie skończyłabym w jakiejś melinie z żyłami wybałuszonymi i strzykawkami naszpiwkowanymi amfą czy herą. Dobrze,że tak się stało. Mam teraz czyste sumienie,że zrobiłam wszystko. To jedyne co mi pozostało dobrego po tym wszystkim. 
To nie była ostatnia chwila by się zatrzymać. Ona była pierwszą z tych przy których należy właśnie powiedzieć sobie go,do przodu i iść dalej. Teraz nadszedł idealny moment żeby poczuć ten wiatr we włosach i się zatrzymać . Żeby zatrzymać się przy tej osobie,a ona przy mnie i powspominać. Żeby też wyzbyć się złych emocji i wykrzyczeć ,,NIE" gdy cały świat krzyczy ,,TAK"  i żeby powiedzieć do niego : ,,Trwaj chwilo i bądź wieczna"/

Dziękuję kochani
Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru zwłaszcza tym,którzy nie porafią się ratować. Po burzy przyjdzie i dla was słońce . 
Miłego  Wasza NiktWaznyKochanie

A tutaj kawałek ze ,,Szkoły uczuć" w wykonaniu Mandy Moore : Only Hope







Brak komentarzy: