wtorek, 6 stycznia 2015

Część IV - ,,O miłości bez tytułu"

Witajcie
Dopiero teraz  znalazłam chwilkę czasu na to żeby coś napisać. Dzisiaj już IV część. Dziękuję za wyświetlenia. Jesteście cudowni.
Pozdrawiam już teraz kilka osób ponieważ pod postem już nie będzie ,,miejsca"
A więc pozdrowienia dla Kasi, dla Pani Małgorzaty i dla Gosi za dobrą robotę i ,,wysmarowanie miodem" mojego głosu.
Dziękuję i pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie ;)
Zapraszam na IV  część


                                                                           ,,O miłości bez tytułu 
                                                                                              częśc IV"


Wahała się czy podejść czy też nie, ale doszła do wniosku,że świat do odważnych należy i ostrożnie szturchnęła go w ramię. Poczuła jak serce bije jej mocniej niż kiedykolwiek i jak dreszcz przeszywa jej drobne ciało. Po chwili on odwrócił się , uśmiechnął i cicho wydukał:
-,,Hej. Nie spodziewałem się Ciebie tutaj. Jak miło Cię widzieć. Przysiądziesz się ?"
Jane początkowo się wahała,ale jakaś niewyobrażalna siła kazała jej usiąść obok Thomasa na ławce.
Po chwili milczenia i patrzenia przed siebie on niepewnie rozpoczął rozmowę:
-Jesteś stąd ? Nigdy wcześniej Cię tutaj nie widziałem. 
Ona odpowiedziała : 
-Nie.. ja tylko jestem tutaj na wakacjach, taka terapia, może nawet odwyk
On zmarszczył brwi i zapytał :
-Odwyk od czego ?
Ona podniosła wzrok, spojrzała mu prosto w oczy i cicho odpowiedziała :
-Tydzień temu  mój chłopak powiedział mi,że kocha moją siostrę. Cały świat legł mi w gruzach. Zawiodłam się na dwóch najbliższych mi osobach. Musiałam uciec, bo dłużej nie mogłam tego wszystkiego znieść.
W tym momencie po policzku Jane popłynęła zimna łza. On bez wahania otarł ją z jej bladego policzka i niepewnie objął ramieniem. W głowie miał setki myśli,ale nie wiedział jak ją pocieszyć. Postanowił jednak nic nie mówić tylko przytulać ją najmocniej jak potrafi. Wydawało mu się wtedy,że jest w innym świecie. Z jego sercem działo się coś, czego sam nie potrafił zrozumieć. Widział tylko,że jest to coś dobrego i ,że wniesie do jego życia odrobinę szczęścia.Po chwili zapytał :
- Masz ochotę na śniadanie ? Znam dobrą knajpkę, gdzie serwują przepyszne naleśniki z syropem klonowym i prawdziwą kawę.
Ona z racji tego,że była bardzo głodna, ale też dlatego,że nie wiedząc dlaczego pragnęła spędzić w jego towarzystwie jak najwięcej czasu zgodziła się bez wahania i po chwili ruszyli przed siebie zatapiając się w ciszy swoich oddechów, a potem w rozmowie.
Gdy dotarli na miejsce Thomas otworzył jej drzwi i wybrał stolik pod oknem żeby mogli przyglądać się pięknu miasta. Gdy podszedł do nich kelner oboje machinalnie i równocześnie odpowiedzieli :
-Kawę bez cukru i dwa tosty z dżemem truskawkowym. Dziękuję.
Po tym wydarzeniu zaczęli chichotać, idealnie czując się w swoim towarzystwie. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. I tak upłynęły im bite 3 godziny.  Nie zdawali sobie jeszcze wtedy sprawy,że kiedyś będą codziennie przychodzić właśnie tutaj na śniadania i łakomie objadać się ze swoich własnych myśli.
Thomas odprowadził Jane do domu. Na schodach zapytał niepewnie :
-Mogę zadzwonić ? 
Ona odpowiedziała :
-Jasne. Pamiętaj : środa 19:30. Do zobaczenia
-Do zobaczenia odpowiedział Thomas...



Ciąg dalszy już jutro. 
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam.
Piosenka : Sheeran :







ask : ask.fm/NiktWaznyKochanie123

Brak komentarzy: