piątek, 12 grudnia 2014

Nadzieja matką głupich.

Witajcie!
Jesteśmy ze sobą już tydzień, za co bardzo Wam dziękuję. Dopiero wróciłam z pracy dlatego piszę teraz. Mamy już ponad 170 wyświetleń. Bardzo się cieszę.
Siedząc dziś tak sobie słuchałam piosenki o nadziei i rozmyślałam czym tak naprawdę  jest. Każdy pewnie inaczej  ją definiuje. Każdy też na pewno kiedyś żył nadzieją chociażby przez chwilę dlatego też warto się przy tym zatrzymać. Niektórzy z nas mięli nadzieję na lepszą pracę , na nową, wielką miłość, na zmiany. Zazwyczaj te nasze pragnienia okazują się być tylko złudą, taką naszą abstrakcją zakodowaną gdzieś w głowie. Trzeba pamiętać,że oprócz planów należy mieć także motywacje żeby je zrealizować. Nie wolno żyć nadzieją, trzeba jej pomóc żeby mogła działać. 
Bardzo często nasze pragnienia nie są finalizowane, bo nie wykazujemy inicjatywy. Wtedy jesteśmy źli  na cały świat i na Boga, bo ani razu nie spełnia naszych oczekiwań mimo,że my jak głupcy oczekujemy naszej manny. Nie jest to dobre, ale taka jest nasza natura. Są ludzkie wady i zalety. 
Może troszkę o tym czym dla mnie jest nadzieja. 
Dla mnie jest w tym momencie totalną abstrakcją. Może dlatego,że wiele razy ( zwłaszcza jeśli chodzi o sprawy sercowe ) miałam nadzieję,że coś z tego będzie. Zawsze dostawałam jednak policzek od życia, nadzieja nadal była a ja cierpiałam. Potem miałam oczywiście żal do wszystkich,że życie mnie pokarało. Nie było to jednak bez mojej winy ( dotarło to do mnie po długim czasie ) , ale nadzieja zawsze mi towarzyszyła. 
Ona dodawała mi sił i otuchy pomimo tego,że coś z góry było już skreślone to ja uparcie dążyłam do tego żeby było dobrze i do tego żeby coś się ruszyło z miejsca ku dobremu. Wynika z tego,że pomaga czasem przetrwać nam te gorsze chwile w życiu i chroni nas przed  załamaniem. Bardzo też pomaga w chorobie. Mi bardzo pomaga, wiem,że mam kiepskie wyniki badań, ale jakoś dzięki niej się nie przejmuję. Błam wczoraj oddać krew, pomogłam koleżance..
Wieczorem przychodzą jednak momenty grozy, mimo , że śmierć nie dała chyba na mnie jeszcze czarnej kreski czy krzyżyka. Wtedy sobie myślę o tym,że przecież mam jeszcze tyle do zrobienia i ,że jeszcze mnie nie zabierze bo nie może. Czeka mnie jeszcze tyle kłótni, tyle bólu i cierpienia,że nie jestem gotowa by z nią iść.
Mam nadzieję,że moje kłopoty to tylko sen, że jak się obudzę to okaże się, że te problemy, badania, płacz to był tylko sen.
Mam motywację, nadzieję i kij  mnie obchodzi to,że inni się załamują Mam 19 lat i nie pora na lament. Trzeba żyć pełną piersią. Wiecie dlaczego ? Bo właśnie nadzieja daje nam szansę na lepsze jutro
Reasumując : nadzieja jest czymś mega pozytywnym. Tytuł  posta okazał się być mitem. Można dzięki niej podnieść się z upadku, albo w ogóle do niego nie dojść. Dodaje na, siły i motywacji do działania, pokazuje,że warto chociażby dla własnych potrzeb. Jest bardzo potrzebna zwłaszcza w nieszczęściu żeby nas wspomóc gdy inni już nie będą mogli
Troszkę się rozpisałam, ale to chyba by było na tyle
Dzięki jeszcze raz za wyświetlenia
Pozdrawiam Krystiana i wszystkich czytelników bloga
Obiecuję jak najszybciej dodać obiecany wiersz o przepaści ( osobom pytającym na priv )
Dziękuję,że jesteście kochane miśki
Wasza NiktWaznyKochanie
Fotorelacja z wizyty mikołajkowej u dzieci z białaczką już jutro!

Muzyczka kojąca :Only hope :






,,Obudź się do cholery, nie żyj nadzieją idioto, to samobójstwo ... "

Brak komentarzy: